poniedziałek, 14 maja 2012

Wspaniałe i darmowe borowiny...

Cześć wszystkim czytelnikom. Trochę mnie nie było na moim blogu, ale to wyłącznie wina mojego pana. Leń. Tylko jedno słowo opisuje zaistniałą sytuację. Postanowiłem się jemu zrewanżować! A było to wczoraj. Ukończył jakąś tam swoją pracę, ale żeby było jasne to chyba tylko udawał, bo co to za praca na siedząco przed komputerem. Pewnie grał na kompie czy coś podobnego, ale dość powiedzieć, że nagle ryknął, "Koniec! Hans, idziemy na spacer". No to ja, co zrozumiałe, dostałem głupawki. Rzekomo narzekał, że nie mógł mi nałożyć obroży. Dobre, co? No nareszcie. Bo już zacząłem kombinować, jakby tu poskarżyć się mojej kochanej pani albo chociaż do jakiej Federacji Ochrony Praw Psów, czy do czegoś podobnego. No ale, tym razem udało mu się. Więc poszliśmy na spacer. Najpierw nad nasze jezioro Grądy, a potem dalej nad jezioro Tarczyńskie. Hurra! A na łąkach to trawa już wyrosła, że hej. Rzeczywiście długo mnie więził w domu, że trawa taka wysoka wyrosła.
No ale, idziemy dalej. Doszliśmy na aż do ujścia rzeki Wel, z jeziora Tarczyńskiego, rzecz jasna. Trochę się zmachałem, ale łyk wody dla ochłody i było już fajnie.

Potem mała kąpiel, przynajmniej dla mnie, bo pan znowu zapomniał ...kąpielówek, hłe, hłe... A co to, a co to? Coś tutaj pływa! a może to jadalne? ... no dobra, już idę... ale ten mój pan nerwowy...
Wzięliśmy kierunek naszego marszu na tę ogromną fioletową wyspę. Ciekawe co to jest? Dziwne. Pierwszy raz coś takiego widzę. Tak, to wszystko przez ten areszt domowy... Pies potem ciemny jest jakiś...
Ale to pachnie. Jakbym był z moją panią w jakimś "Rossmanie" czy innym podobnym sklepie. Aż w nosie kręci. A mój pan to się zachwycał. Tylko robił zdjęcia. A mnie, to kto zrobi fotkę? Przecież to ja jestem psim celebrytą, prawda? A nie jakieś fioletowe krzaczory, które tak śmierdzą, że tracę węch... Żeby to jeszcze pachniało końskim.., no wiecie..., to bym jeszcze zrozumiał. Ale takie zapachy? To już przesada.

Przecież, takie same krzaczory rosną przy naszym domu, więc po co się podniecać. Ale ten mój pan jest dziwny! No, ale zaraz, zaraz. Ale. Co za zapachy do mnie dochodzą. No, no. Oj, tam, na prawo. W kierunku do naszego domku. Tam, za miedzą... Mój panie, chodźmy już... Jak tam wspaniale pachnie... Choć zobacz...
Oj, to tu. w tej rzeczce. Co za wspaniały aromat. Przecież to czysta borowinka. Zaraz się wykąpię. Co, nie wolno? Ale dlaczego? To też ładnie pachnie, a po za tym jest bardzo gorąco. Chodźmy razem się zanurzyć w tej chłodnej borowinie... Co pan tak krzyczy! Jakie błoto? To czysta rozkosz dla moich łap i ochrona przed tymi cholernymi kleszczami. Mój kochany panie, na ciebie kleszcze też polują, więc wskocz do tej borowinki...
Co, pobrudziłem się? Gdzie? No ... może trochę łapki...
Chyba mój pan coś nie ma dzisiaj humoru. Dlaczego każe mi biec przodem. Co, spodnie pobrudziłem? Eee tam. Zejdzie. Jak wyschnie. Co? mam być dzisiaj wykąpany? Ja przynoszę panu wstyd? O psia matko, dlaczego mam być znowu wykąpany. A ten wspaniały zapach? I co, będę znowu śmierdział jakimś szamponem? O, nie! 


2 komentarze:

  1. No proszę młody, widzę, że wziąłeś się za wychowywanie swojego Dużego. Dobrze, tak trzymać. Nad Dużymi trzeba stale pracować. Ja swojej też od 4.00 zafundowałam mizianko. Oczywiście mizianko MNIE. A co. Wyśpię się jak Dużą będzie w pracy.
    Tak więc młody, jak lubisz się taplać w błocie - a fuj!- to się taplaj. Najwyżej czeka cię kąpiel- o matko, jeszcze większe fuj! Zazdroszczę ci tylko zapachu tych bzów. Szkoda, że nie można tego dołączyć do zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łatwo Ci mówić... Ale chyba mam już szlaban na takie swobodne ganianie. Jeszcze potem przez trzy dni, pomimo kąpieli, piasek wysypywał się z mojego futra. W domu mam niestety jakiś cholernie śliski gres, więc wszystko było widać. Ale mam nadzieje, że dzisiaj, po obiadku znowu pójdziemy na spacer. Może do lasu. Fajnie by było. Bo tam, niedaleko, widziałem, że zamieszkała fajna laska. Blondynka. Złota retriverka. Ale miodzio babka :-))) Trochę płochliwa, ale jest na czym oko zawiesić. Może uda się namówić pana na spacer obok jej posesji?

    OdpowiedzUsuń