poniedziałek, 24 czerwca 2013

Trochę mi smutno

To dlatego między innymi tak bardzo się denerwowałem, że mój Pan nic nie pisał na moim blogu.
A muszę wszystkich powiadomić, że mieszkałem tutaj najpierw, od samego początku budowy, razem z moim Panem. Później, dokładnie rok temu przyjechała kochana Pani, a z nią także kotka perska poczochrana Bubastis, no i ciotka Klotka, czyli błękitno krewka, Kolia. Śliczna jamniczka długowłosa. Jak dla mnie trochę za stara i zbyt mała. Bo na dodatek odmiany "króliczej", czyli już zupełny kurdupel. 
Przyznam.
Obie trochę dla mnie nie dostępne, chociaż razem żyły w wyjątkowej komitywie. Aż mnie to dziwiło!
Jakby były parą.
No i stało się. Niestety byłem świadkiem jak obie w ciągu tego półrocza musiały opuścić nasz dom. Obie bardzo chorowały. Szkoda mi ich.
Na początku roku odeszła Kolia.


A na początku czerwca Buba.


Żal mi było Pani i panienek. Bardzo im było smutno.
Mnie też.
Teraz mnie rozumiecie, dlaczego tak tęsknię za towarzystwem...

czwartek, 20 czerwca 2013

Lato Panie. Same nuuudy...

Oj dawno już nic nie było na moim blogu. Mój Pan trochę go zaniedbał. Nie wiem czy to jego wrodzone lenistwo, czy jakie inne licho, dość, że nic o mnie nie napisał. A jednak przez ponad pół roku trochę się wydarzyło.


Pamiętacie, jak zapowiadałem nową towarzyszkę życia tutaj na Grądach? Miała do nas przyjechać piękna, rasowa sunia marki Tosa Inu. I przyjechała!
Ale co to za dziwna kobieta była!
Jak mnie tylko zobaczyła, od razu rwała się do bicia!
A ja spokojny chłopak jestem. A poza tym nie wypada robić krzywdy damie...
I to wystarczyło, żeby Pan odmówił jej adopcji.
Jak się potem okazało, Tosa, nie dość, że cała w bliznach, to miała je po dawnych walkach. Takich to niewydarzonych miała kiedyś właścicieli!
To tyle tytułem uzupełnienia ostatniego wpisu.


A dzisiaj... laba i luzik.
Pan zabrał mnie nad jezioro. Taki jest upał, że trochę popływać nigdy nie zaszkodzi.

No to narazie. Chlup!