środa, 31 lipca 2013

Kot i mysz

Przyznaję. Kot to jest takie nie wiadomo co. Coś uszkodzonego przez matkę naturę. Na złość wszystkim!
Trudno, życie mam nie lekkie. Ciągle muszę użerać się z kotami. Najpierw z Bubą, kotką perską poczochraną - niech jej tam na górze myszy wystarczy, potem z Molly, dachowcem grądeckim - niech jej tutaj na dole myszy wystarczy! I co ja komuś zawiniłem?


No, ale szelma ma charakter. Przyznaję. Dała mi się nawet obwąchać i to bez bicia... Wzajemnego...
Ale jak przyniosła na parapet myszkę, to mnie zatkało!
I jeszcze mi zaproponowała poczęstunek.
Ale jak to kot. Chytra bestia. 
Dla mnie ogon, dla niej reszta...
Bynajmniej...

niedziela, 7 lipca 2013

Brrr... Mieszkam z nową kotką. Gore!

I muszę się przyznać, że w ostatnim czasie trochę narzekałem na samotność. Ale żeby zaraz dostać kota!?
Przypałętało się to, to. Popukało łapką w szybę i mój Pan się nad tym dziwolągiem ulitował...
A miało być tak fajnie. Bo myślałem, że będę miał koleżkę psa!!!
A tu takie fuj...


Mój Pan twierdzi, że to stworzenie spotkał ponad rok temu, jak był po raz pierwszy oglądać działkę na której mieszkamy. Dopadło to takie małe mojego Pana i podlizywało się, że hej! 
Aż przyszła zima i znowu to, to żebrało o litość.
No i masz babo placek. Mój Pan wymiękł i przyjął pod nasz wspólny dach tego skundlonego tetrapoda marki dachowiec grądecki v.1.0.
I co ja teraz zrobię?
Ratunkuuuuu!