wtorek, 17 kwietnia 2012

Oj jaki piękny poranek. Hurra jedziemy na zakupy...

Dzisiaj rano, mój pan obudził się zaraz jak tylko stanąłem w drzwiach do jego sypialni. Nieźle. Chyba wystraszył się mojego codziennego lizusa :)) Dziwny facet, co nie? Przecież to u psów normalne, dać sobie lizaka... Jakby nie było, on też "pies". Ale za to w moim prywatnym, przydomowym lesie - bajka! Jakie przepiękne słońce.
A na niebie...oj, oj, chyba jestem głodny...takie... dłuuuugie żeberka. Mniam, mniam...
Ale najpierw, poranna toaleta w świeżutkiej rosie. Coś wspaniałego. Pokazuję mojemu panu jak ma to robić, a on nic. Tylko zasuwa aż na koniec działki. Do samego płotu. I po co? Przecież można kręcić fikołki...

Zaraz schowam mu się za tą gałęzią...
No dobra, jeszcze lewy profil :(((
Hurra. Jedziemy do sklepu w Lidzbarku. To tylko 9 km. Oni tutaj już mnie wszyscy dobrze znają i pozwalają chodzić po całej hurtowni... Mój pan szuka jakiegoś kleju do styropianu, czy coś podobnego... Ja wiem gdzie to jest. Tam na lewo, pod ścianą. No idź za mną i nie gap się na właścicielkę sklepu...
Oj a tutaj są kafelki do naszej górnej łazienki. Sama pani je wybrała. Popatrz, popatrz!
 Oj, to te. No to zamawiaj, zamawiaj, hau, hau...
No i gdzie ty leziesz. Ciągle muszę za ciebie pilnować kolejki. Fakt. Nikt się nie zbliży do biurka na mniej niż 3 metry. Ale za to widać co jest w promocji. No właśnie, przecież ty szukałeś jakiegoś kleju. Hau, hau, no gdzie znowu polazłeś?!
Ja to się mam z tym moim panem. A kiedy pojedziemy do domku? Please...
No nareszcie. Mogę teraz trochę odpocząć. No i znowu robisz mi zdjęcie. Co ja jestem jakaś Doda?
Uff. jaki błogi spokój. Hrrrrrrr, hrrrrrr,hrrrrrr.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz