sobota, 21 kwietnia 2012

Szukamy tajemniczego jeziora...

Jako, że przy sobocie, to po robocie, mój pan postanowił poszukać pewnego jeziora, które znajduje się gdzieś na północ od nas, w głębi lasu. Ono w zasadzie to nie ma chyba nazwy, ale że leży nad nim maleńka wieś o nazwie Gronowo, tak samo zatem je będę nazywać. Jezioro Gronowo. Wyprawa zaraz po obiadku pana, zaznaczam pana, nie moim, przebiegała w niezłym upale. Słońce prażyło, było bardzo ciepło, jęzor mi się wydłużył ze dwa razy. Picia oczywiście nie wziął, bo będę mógł potem sobie wypić z pół jeziora...
Trasa wiodła przez łąki, łąki i łąki. A potem jeszcze raz przez łąki. A miało podobno być przez las. Mój Pan mnie najzwyczajniej zrobił w balona! Ponad godzinę zasuwaliśmy w jedną stronę w samym słońcu a i tak nie dotarliśmy do celu. Jezioro Gronowo było niewidzialne. Jasny gwint! 
Ja nie wiem czy on po prostu nie zabłądził. Chłe, chłe, i to na łąkach :))) a nie w lesie. Ale harcerz gapa... Ja mu pokazywałem, w którą stronę trzeba iść. Ale on wiedział lepiej. Potem tłumaczył się, że podobno jezioro jest zarośnięte i otoczone mokradłami i musiał się po drodze spotkać z panią Sołtys wsi Grądy. Co prawda to prawda. Trajlowali, jak przekupy na bazarze, że aż zgłodniałem. Żeby chociaż spuścił mnie ze smyczy, to rąbnąłbym po cichu jakąś kurę, ale on musiał być gentleman! Cholera. Musiałem potem wsuwać trawę, tak mi się chciało jeść! Ratunku!!!
Reasumując. Jeziora Gronowo nie znaleźliśmy. Może zimą będzie lepiej. A na dodatek, w drodze powrotnej, natknęliśmy się na las, ale jakiś dziwny. Jakby piorun rąbnął w rabarbar. Dziwne drzewa...
Patrz pan, co to się porobiło. A co w nóżki zimno. Czy jaka cholera? Do domu, panie, do domu. Do wody. Wooodyyy...

3 komentarze:

  1. No widzisz młody, i po co Ci to było? Musisz się jeszcze sporo nauczyć. Dużych należy sobie odpowiednio wychować. Cieplutka plama słońca na dywanie i nic więcej do szczęścia nie potrzeba. No może jeszcze cielęcina w białym sosie i katzenmilch i drapanko pod brodą i czesanie plecków i ....
    Pozdrowionkaaaa, bo dziś taki piękny, słoneczny dzień. W sam raz na spaaanko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałem już prawie na zębie kota...

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, tylko bez takich! Jestem Lady, ale pazurki mam - nawet Vetowi dałam radę - ale o tym innym razem. Piszę z sympatią, więc słuchaj rad koleżanki. Dużych trzeba sobie wychować.

    OdpowiedzUsuń