poniedziałek, 7 października 2013

Kocia celebrytka

Z wrażenia to zapomniałem podać nawet imię tej kotki perskiej, bardziej poczochranej...
Słyszałem, że wołają na nią Kiana, czy jakoś tak. No rzeczywiście. Dziwny kot to i dziwne imię!
A może lepiej byłoby Zocha. To tak swojsko. Wiejsko. Ha, ha, ha...
Oj, muszę uważać, bo jak panienka przyuważy, to może być ze mną krucho...
Kiana...
A kiedy Pani wzięła ją na zewnątrz, na werandę i postawiła na stole, to ta zaraz zaczęła zachowywać się jak nie przymierzając Doda Elektroda. 
Celebrytka jakaś...




No teraz się już nie dziwię, kto mi spałaszował kolację! Najpierw sesje zdjęciowe, spacery i te de, a potem?
A taka pani rasowa! Że błękitne żyły to aż przez futerko widać. A jak zobaczy chrupki psie, to jej się pysio od michy nie odrywa!

No. Żeby mi to było przed ostatni raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz